Tarcze sygnalizacyjne


Tarcz sygnalizacyjnych używano do przesyłania krótkich meldunków za pomocą alfabetu Morse’a albo umówionych wcześniej sygnałów, szczególnie w przypadku braku innych środków łączności. Sygnalizacja tarczami możliwa była wyłącznie w porze dziennej na odległość do 1 km przy użyciu jednego zestawu tarcz, a 2 km przy dwóch zestawach. Szybkość nadawania wynosiła 15 znaków (kropek i kresek) na minutę. Do nadawania zasadniczo posługiwano się tarczami przepisowymi (50x60 cm, jedna strona biała, druga czerwona). Kolorów tarczy używano w zależności od tła, na którym była ustawiona stacja. Tkaninę rozpinało się i usztywniało przy pomocy dwu krzyżujących się, ruchomych listewek drewnianych połączonych nitem. Z jednej strony listewkę wkładało się w skórzane narożniki, a z drugiej zapinano na paski ze sprzążką. W środku tarcza miała okrągłe wycięcie, które umożliwiało trzymanie jej podczas sygnalizowania. Aby zwinąć tarcze, odpinało się paski ze sprzążek, listewki wysuwano z narożników i zsuwano je razem, a następnie okręcano materiałem i zapinano jednym z pasków. Z braku przepisowych tarcz można było używać zastępczo chorągiewek, chustek, czapek albo samych rąk. Tarcze przenoszono w futerale brezentowym o wymiarach 778x95x50 mm. Futerał zamykany był klapką z paskiem i sprzączką oraz miał ucho do mocowania na pasie głównym sygnalisty. Ciężar całego zestawu - 0,77 kg.

Stację sygnalizacji ręcznej tworzyło dwóch sygnalistów, ustawianych na wyznaczonym miejscu i gotowych do nadawania. Stacja posiadała nazwę, wyrażoną jedną lub dwoma literami, czyli swój znak rozpoznawczy, umówiony każdorazowo przez odnośne dowództwo. W zależności od odległości między stacjami, ilość sygnalistów na stacji wynosiła dwóch albo trzech. Jeśli stacja była znacznie oddalona od dowódcy, miał przydzielanego gońca. Stacja musiała być z jednej strony dobrze widoczna dla korespondenta, a drugiej ukryta przed wzrokiem nieprzyjaciela. Sygnały nadawane były za pomocą wykonywania określonych ruchów tarczami. Przed rozpoczęciem, sygnalista zaopatrzony w tarcze, przybierał postawę nadawczą, tzn. stał z rozstawionymi nogami, patrząc w kierunku stacji przeciwnej, tarcze trzymał w obu rękach, opuszczonych wzdłuż bioder tak, aby płaszczyznami były zwrócone do siebie. Dla nadania kropki sygnalista podnosił szybkim ruchem jedną tarczę (zwykle prawą) do wysokości ramion, zwracając ją jednocześnie płaszczyzną ku stacji odbiorczej, a po jednej sekundzie opuszczał ją do położenia jak w postawie nadawczej. Kreski nadawano podnosząc obie tarcze. Poszczególne znaki składające się na jedną literę nadawano bez przerwy (odstępu). Pomiędzy dwoma literami tego samego słowa (grupy cyfr) robiono trzysekundową przerwę. "Koniec słowa" zaznaczano podniesieniem obu tarcz pionowo do góry i utrzymaniem ich aż do uzyskania "znaku zrozumienia", który sygnalizowano również podniesieniem obu tarcz pionowo do góry i utrzymaniem ich aż do opuszczenia przez stację przeciwną. Pomyłkę w nadawaniu lub niezrozumienie słowa nadawanego wskazywano przez kilkakrotne szybkie podniesienie jednej tarczy do góry. "Koniec korespondencji" oznajmiano przez trzykrotne podnoszenie oraz opuszczanie obu tarcz pionowo w górę. W szczególnych przypadkach nadający mógł przyjmować postawę klęczącą albo leżącą. W postawie klęczącej położenie rąk i tarcz było takie samo jak przy stojącej. W postawie leżącej nadawczej nadający ręce miał wyciągnięte w bok, tarcze zwrócone były powierzchnią ku ziemi, a nadawanie odbywało się przez pionowe ustawienie tarcz. Dla ułatwienia pracy sygnalista mógł oprzeć się piersią na tornistrze albo podpórce z darniny. Przy nadawaniu czterema tarczami sygnaliści, zaopatrzeni w tarcze, stali obok siebie w odstępie wyciągniętych ramion z tarczami. Kropkę nadawali przez jednorazowe podniesienie dwu tarcz zewnętrznych, kreskę przez podniesienie jednocześnie czterech tarcz. Jeżeli jedna stacja chciała nadać depeszę, wówczas sygnalista zwracał się twarzą do stacji odbiorczej, po czym nadawał kilka razy z rzędu znak wołania (litera „b”) na przemian z sygnałem wywoławczym danej stacji, powtarzając tak długo, aż stacja wołana odpowiedziała znakiem zrozumienia. Telegram nadawało się w następującym porządku: numer telegramu, rodzaj telegramu, dzień przyjęcia telegramu, uwagi służbowe, dwukreska, adresat, dwukreska, treść, dwukreska, podpis, znak końcowy. W wypadkach, kiedy wykluczona była pomyłka, tak co do nadawcy, jak i co do odbiorcy, tzn. sygnalizacja odbywała się między znanymi stacjami, opuszczano nagłówek, adresata i podpis, nadając tylko samą treść. Nadawanie odbywało się w ten sposób, że sygnalista czytał nadającemu głośno i wyraźnie najpierw całe słowo, a potem dyktował pojedynczo litery lub cyfry, które nadający nadawał. Koniec każdego słowa czytający oznajmiał hasłem "słowo", na co nadający nadawał znak "koniec słowa". Odbiór odbywał się w ten sposób, że nadający zaopatrzony w tarcze obserwował stację nadawczą i dyktował głośno spostrzeżone litery, które drugi powtarzał i wpisywał na blankiet. Koniec słowa oznajmiał obserwator piszącemu wyrazem "słowo", na co tamten odczytywał ostatnio napisane słowo i jeżeli było zrozumiane, mówił "zrozumiano", na co obserwator nadawał znak "koniec słowa", czyli podnosił obie tarcze pionowo do góry i trzymał je aż do otrzymania zrozumienia stacji przeciwnej. Po otrzymaniu "znaku końcowego" telegramu, stacja odbiorcza kwitowała odbiór literą "r".



Źródło: Wielki leksykon uzbrojenia. TOM 65. Pomocnicze środki łączności. Piotr Krzysztofik